Jest strasznie gorąco! Mimo kilku chmur na niebie żar się na nas leje. Cały dzień spędzamy na plaży - czytamy, kąpiemy się, opalamy. Temperatura w oceanie fantastyczna - woda cieplutka - niemal w temperaturze ciała. Oczywiście się spiekamy. Całe szczęście mamy jakiś krem na opaleniznę jeszcze z Polski.
Mamy jeszcze trochę piwa z Laosu - to doskonała okazja by je wypić. :) Na kolację jemy owoce morza i rybę. Znów w knajpie z nogami w piasku. Dzień spędzony leniwie - ale naprawdę tego nam było trzeba.
Wracamy do hotelu - znów problemy ze światłem. W hotelach nieopodal naszego - światło jest. Dlaczego nie ma u nas? Reagujemy w recepcji (tam same dzieci). Włączają nam światło. Do 22.00. Potem znów nie ma. Idziemy spać.