Z Melbourne wyjechaliśmy we troje około 11.00. T. był już 5 czy 6 miesiąc w Stanach i w ogóle nie ruszał się poza Melbourne. Poprzedniego dnia był po raz pierwszy w Orlando, nie był jeszcze w Miami. Wiem, że jest tam sam na stażu, ale nawet samemu można przecież trochę pozwiedzać. Do Miami ma codziennie autobusy (Greyhoundy), można pojechać bez problemu na weekend. To samo z Tampą - tym bardziej, że ma tam jakichś znajomych. Dziwne - ale to jego sprawa.
Do St. Augustine dotarliśmy po jakichś 2-3 godzinach. Jest to najstarsza osada hiszpańska w Stanach. Miasteczko okazało sie bardzo urokliwym miejscem - sporo starych kolonialnych budynków, stara apteka i inne budynki.
Porównaliśmy je do naszego Kazimierza Dolnego - gdzie w weekendy jest mnóstwo turystów, którzy przyjeżdżają tam tylko na jeden dzień. Zjedliśmy obiad i tak jak inni turyści - wróciliśmy wieczorem do "domu" - tzn. do Melbourne. Trzeba się wyspać, bo następnego dnia czeka nas droga powrotna do Miami.