Droga do Otavalo wyglądała dużo lepiej niż droga z Otavalo. W trakcie naszej wizyty na targu zaczął padać deszcz.
Jednak deszcz nie przeszkodził nam zrobić ostatnie zakupy w Ekwadorze: prezenty (kolczyki, wisiorki, szale), swetry z lamy czy hamaki. Wszystko oczywiście za śmieszne pieniądze, choć trzeba było się sporo targować.
Kiedy padało najbardziej usiedliśmy na kawe w knajpie przy głównym rynku. Tam dołączyła do nas starsza Kanadyjka. Zamówiła kawę, chwile porozmawialiśmy o Ekwadorze, o podróżach, powiedziała też, że wybiera się na Galapagos itp, a potem wyszła. A ja poszedłem do barmana zapłacić na nasze kawy. Okazało się, że Kanadyjka zapomniała zapłacić i barman chciał abym to ja uregulował rachunek za nas i za tą panią. Kiedy mu wyjasniłem o co chodzi - pobiegł za Kanadyjką i ją przyprowadził. Widać było po niej, że jest jej strasznie wstyd przed nami. Tłumaczyła się, że w ogóle zapomniała itd.
Potem wrócilismy do Quito. Wieczorem poszliśmy jeszcze na ostatnie zakupy spozywcze i zaczeliśmy się pakować. Ja do swojego plecaka wrzuciłem min. kolumbijska kawę, mydła od Indian z Macas oraz ubrania.