Wyjechalismy wcześnie rano - o 5.00. Myślałem, że droga zajmuje jakieś 8 godzin - więc na jakąś 13.00 powinniśmy być na miejscu. Życie okazało się nie być tak różowe. Z Macas do Cuenca jest tylko 230 kilometrów. Jednak cała droga wiedzie przez góry. Bardzo wysokie góry. Macas leżące dość nisko, bo w dżungli Amazońskiej, a Cuenca leżąca w sercu And.
Generalnie cała droga wyglądała w taki sposób, że trzęsło nami i całym autobusem i na bokli, i w górę i dół i jeszcze non stop brakowało asfaltu - więc autobus manewrował nad przepaściami po rozmokłych drogach. W pewnym momencie poczułem się jakbym dostał choroby morskiej, "modliłem się" byśmy dojechali już do Cuenca...
Kiedy odliczałem godziny do 13.00 naszego celu nie było jeszcze widać i nic nie zapowiadało, że szybko tam dotrzemy. Zajrzałem do przewodnika. Okazało się, że przy Macas jest napisane, ze do Cuenca jedzie się 8 godzin, jednak przy Cuence było napisane, że droga do Macas przez Limon trwa... 10 godzin...
Musiałem wytrzymać jeszcze dwie godziny...