Po przyjeździe do Cuenca około 15.00 zdecydowaliśmy, że weźmiemy taksówkę do centrum. Tym bardziej, że dworzec autobusowy jest nieco oddalony od centrum. Oczywiście okazało się, że hotel opisany w Lonely Planet jako dobra miejscówka ma już dwukrotnie wyższe ceny (24 USD/os.). Zatem zdecydowaliśmy się poszukać innego. Trochę nam to zajęło, ale znaleźliśmy jakiś z ładnym widokiem (notabene, również opisany w LP - 15 USD za osobę).
Jeśli chodzi o Cuenca - okazało się, że to śliczne kolonialne miasto. Piękna architektura, fantastyczny klimat. Uznaliśmy, że jeden dzień to zbyt mało - zostajemy do poniedziałku w Cuenca.
W jednej z uliczek znaleźliśmy małą cukiernię, gdzie kupiliśmy wyśmienite słodycze. Planowaliśmy odwiedzić to miejsce następnego dnia, ale... ale go nie znaleźliśmy.
Spacerując po mieście odwiedziliśmy kilka hosteli pytając o dostępność i cenę. Okazało się, że można taniej... Uznaliśmy, że następnego dnia z samego rana przeprowadzamy się do tańszego hostelu (10 USD za osobę).