Nie ma jak pobudka o 2.45, by na 3.00 być już pod Rainbow Tours. Tam był już Shakay z jakimś innym indianinem. Okazało się, że będzie on naszym przewodnikiem. Wyruszyliśmy - my z plecakami, a oni z kartonami jedzenia w kierunku dworca autobusowego... Zaskoczyło to nas, bo Shakay mówił, że będziemy jechać samochodem...
Zapomniałem dodać, że nasz przewodnik - Delfin - miał ze sobą malutkiego pieska. Piesek był naprawdę przesłodki. Jednak ciężko znosił podróż autobusem do Puyo. Można nawet powiedzieć, że bardzo ciężko. Niestety zwrócił w autobusie całe śniadanie.
Ja prawie całą drogę spałem... W końcu trzeba wykorzystać jeszcze tę możliwość.
Dojechaliśmy do Puyo na jakąś 4.30 rano (to w końcu zaledwie 60 kilometrów od Banios). Stamtąd o 5.00 odjeżdzał kolejny autobus. Do Macas.
Shakay jechał tylko do Puyo, Delfin oddał mu pieska. Pożegnaliśmy ich i zostaliśmy z Delfinem.