Tego dnia ruszamy nieco później (pierwszy dzień strasznie nas wymęczył), bo około 10.00. Najpierw autobusem do Hrabuszic. Potem pieszo idziemy na trasę Sucha Bela. Całe szczęście jest bardzo mało ludzi, bo widzieliśmy na YouTubie filmy, gdzie jest tam tłum turystów. Nie wyobrażam sobie, że idąc tą trasą czułbym czyjś oddech na plecach. Bo trasa naprawdę jest wymagająca. Zwłaszcza pod koniec, kiedy zaczynają się drabinki w górę. Niekiedy po wejściu na drabinę trudno postawić nogę wyżej... Robi to ogromne wrażenie i dla mnie jest to pewne pokonanie swoich lęków (np. wysokości).
Kiedy docieramy do końca Suchej Beli zjadamy lunch i ruszamy w stronę Letanowców (poprzez Klasztożisko), by zdążyć na pociąg do Smiżan. Znów jest bardzo stromo w dół, ale tym razem udaje się nam zdążyć na pociąg. W Smiżanach - odwiedzamy Tesco i wracamy do hotelu.