Lot całkiem przyjemny, chociaż obsługa mogłaby być nieco milsza. Lecimy nad Karaibami (widzimy piękne plaże Kuby). Kiedy wlatujemy nad Amerykę Południową robi się ciemno i nic już nie widać za oknem.
Lądujemy w Limie około 20.30. Udaje się nam wyprzedzić wszystkich i jesteśmy pierwsi w odprawie paszportowej. Dostajemy pieczątkę i witaj PERU!
Mamy zarezerwowany hotel - Limper B&B. Po wyjściu z lotniska bierzemy taksówkę (42 USD!), która okazuje się limuzyną. Pewnie gdybyśmy złapali taksówkę nieco dalej od lotniska - byłoby dużo taniej. Po jakiejś godzinie docieramy do hotelu. Sam hotel leży tuż przy lotnisku, jednak nasz kierowca nie orientował się gdzie leży ten hotel i długo krążył w małych uliczkach.
Panie w hotelu przemiłe. Palimy na tarasie i prosimy o Vino De La Casa. Panie przynoszą szklany stolik na taras oraz kieliszki z winem. Jest dość chłodno. Z tej perspektywy Lima nie wygląda zachwycająco. Trudno. Kładziemy się spać, bo jutro lecimy dalej!