W samolocie Brussels Airlines widzimy, że jedzenie jest do kupienia. Drogo. Więc będziemy głodować. O dziwo - otrzymujemy pełen ciepły posiłek wraz z bułeczką, serem i alkoholem. :)
Po przylocie do Lizbony znajdujemy autobus na Avenida De La Libertade i meldujemy się w hotelu. W internecie czytaliśmy, że jutro (w Wielki Piątek) klasztor Hieronimitów może być zamknięty - więc chcemy jeszcze dziś zwiedzić Belem.
Jedziemy tam tramwajem. Na początek wspomniany klasztor Hieronimitów (wnętrze i wirydarz), potem wieża Belem, pomnik odkrywców. Wracając zahaczamy o Pasteis De Belem. Są cudowne. Zjadamy po kilka.
Wracamy do hotelu. Belem - nadal jest magiczne. Nawet przy dużym wietrze jest tam po prostu przepięknie. Sam nie wiem czemu, ale jest to jedno z moich ulubionych odwiedzonych miejsc. I druga wizyta tylko potwierdziła moją ocenę.