Rano idziemy znów do Złotej Świątyni i znów jest bardzo przyjemnie. Jednak tym razem zaglądamy także do kuchni świątynnej. Widzimy jak przygotowywane są dania przez wolontariuszy. Właściwie każdy może tam dostać coś do jedzenia (nawet turyści). My nie korzystamy z tego - jednak sam widok robi ogromne wrażenie.
Zjadamy śniadanie i jedziemy do muzeum, w którym powinna być makieta miasta. Ponoć warta zobaczenia. Wokół muzeum jest także park - więc powinniśmy także nieco odpocząć. Niestety na miejscu okazało się, że muzeum w poniedziałek jest zamknięte, a park nie robi na nas wrażenia - jest strasznie zaniedbany. Widzimy tam dziadka karmiącego wnuczkę - strasznie nam się podobała ta scenka, kiedy to dziadek nabiera na łyżkę jedzenie i niesie to jedzenie w łyżce dla wnuczki.
Wracamy znów do Świątyni. Dziewczyny nie wchodzą - nie mają ochoty znów ściągać buty. My robimy jeszcze trochę zdjęć. Potem kupujemy płyty z muzyką ze Świątyni i wracamy do hotelu. Zabieramy nasze bagaże i jedziemy na dworzec kolejowy. Tam zjadamy obiad i wsiadamy do pociągu. Wszystkie bilety kolejowe były rezerwowane jeszcze w Polsce - w serwisie Cleartrip.com. Jedziemy klasą AC2 - klimatyzacja z dwoma łóżkami po jednej stronie. Wcześniej czytaliśmy, że pociągi w Indiach potrafią się niemiłosiernie spóźniać. O dziwo ruszamy punktualnie o 16.15. Trochę siedzimy, czytamy i rozmawiamy. Kładziemy się spać około 20.00.