Budzimy się około 7.00, a około 8.30 jesteśmy już w Agrze. Wjazd do miasta nie jest zachwycający - mnóstwo hindusów załatwia się na torach w ogóle nie zwracając uwagi na jadący pociąg.
Łapiemy taksówkę i za 360 INR jedziemy do Shanti Lodge (500 INR/ pokój). Jest ciepła woda - więc przed zwiedzaniem bierzemy prysznice. Idziemy na śniadanie do restauracji w naszym hotelu. Tu już widać Taj Mahal. Wygląda cudownie.
Jednak zanim tam pojedziemy - rikszą ruszamy do Fortu. Płacimy 300 INR/osobę. Fort, choć z początku nieco rozczarowuje, potem robi na nas wrażenie. To też kolejne miejsce, z którego widać Taj Mahal. Po zwiedzeniu Fortu ruszamy do ogrodów Mehtab Bagh. To kolejne miejsce, z którego widać Taj Mahal. Znów jest to niesamowity widok. Z drugiej strony widzimy scenkę, która mrozi nam krew w żyłach: dwóch chłopców rzuca kamieniami w nędznie wyglądającego psa. Krzyczymy na nich, by tego nie robili, a oni proszą nas o cukierki. Najpierw nie chcemy im nic dać, jednak potem mówimy im, że damy im cukierki jeśli obiecają, że nie będą znęcać się nad tym psem.
Udajemy się wreszcie pod południową bramę Taj Mahal i za 750 INR/osobę idziemy obejrzeć jeden z cudów świata z bliska. Robi na nas ogromne wrażenie. Wiem, wiem, że to strasznie turystyczne miejsce, ale sama budowla jest tak fotogeniczna i tak piękna, że jesteśmy zachwyceni. Robimy też mnóstwo zdjęć. Zwiedzamy także wnętrze Taj, jednak nie robi ono na nas takiego wrażenia.
Potem wracamy pieszo do hotelu i idziemy na kolację do hotelu obok do restauracji na dachu. Taj Mahal nie jest podświetlony. To dodaje mu jeszcze uroku, kiedy ginie w ciemności nocy. Kolacja bardzo smaczna. Wracając do nas zahaczamy jeszcze o internet. I kładziemy się spać.