Będąc tak blisko Meksyku - nie mogliśmy nie zjeść coś Meksykańskiego. Znaleźliśmy zatem meksykańską knajpę w przewodniku Lonely Planet i ruszyliśmy tam. Okazało się, że około 20 osób czeka przed wejściem, by dostać się do tej knajpy. My zapisaliśmy się do kolejki i też czekaliśmy. Na zewnątrz temperatura dochodziła chyba do 40 stopni Celsjusza, ale my wytrwale doczekaliśmy.
Mieliśmy czekać 50 minut, a wyszło około 40. Ja zamówiłem "President Meal". Ponoć kiedy odwiedzał tą knajpę Bill Clinton chciał spróbować wszystkiego i zamówił wszystkiego po trochu. Potem postanowiono wprowadzić to do Menu i tak powstał President Meal.
Na moim talerzu pojawiły się: trzy naleśniki (każdy z innym nadzieniem: jeden z kurczakiem, drugi z wołowiną, trzeci z papryką nadziewaną żółtym serem) oraz dwa tacos (z mięsem) plus sałatka. Wszystko było przepyszne. Naprawdę!