Wstaliśmy o godzinie 7.00 i szybko przygotowaliśmy sie do wyjścia. O 7.25 byliśmy już na recepcji naszego hotelu. Niestety na recepcji nie było nikogo, a na ulicy nie było taksówki. Postanowiliśmy nie czekać (zwłaszcza, że autobus miał ruszać o 8.00) tylko iść pieszo.
Udaliśmy sie w kierunku dworca autobusowego oznaczonego na mapie w Lonely Planet. Kiedy już zbliżaliśmy się do dworca - jakiś kierowca zatrzymał się przy nas z pytaniem gdzie chcemy jechać. Odpowiedzieliśmy mu, że do Damaszku, a on na to, że z tego dworca nie odjeżdżają autobusy do Damaszku tylko do Homs. Oczywiście nie uwierzyliśmy mu i postanowiliśmy sami sprawdzić na dworcu. Doszliśmy na dworzec i potwierdziło się to co mówił tamten kierowca. To dworzec autobusowy, ale dla jadących do Homs, nie do Damaszku.
Tamten kierowca wiedział, że jak sie sami przekonamy o tym, że możemy złapać autobus tylko do Damaszku będziemy chcieli skorzystać z jego usług i pojechać na dworzec, gdzie będą autobusy do Damaszku. Więc czekał na nas tuż przed dworcem. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy... Za miasto. Daleko za miasto. Kierowca zatrzymał się przy jakiejś knajpie, gdzie stał jakiś autobus. Wszedł z nami do środka. Kiedy chcieliśmy kupić bilety do Damaszku kasjer i ten kierowca tłumaczyli nam, że autobus do Damaszku odjeżdża za 2 godziny. A ten który w tej chwili stoi nie jedzie do Damaszku. Wkurzeni tłumaczyliśmy im kilka minut, że powiedziano nam, że autobus odjeżdża o 8.00. Nagle coś im się odwidziało i powiedzieli, że możemy wsiadać do tego autobusu, który stoi przed budynkiem. Jedzie on do Damaszku. Zapłaciliśmy za bilety i wsiedliśmy do autobusu.
Kiedy już jechaliśmy cały czas sprawdzałem, czy jedziemy droga na Damaszek, bo do końca nie byłem pewien czy mówili prawdę. Faktycznie drogowskazy wskazywały Damaszek. Po drodze widać było piękno pustyni, wyschnięte rzeki, oazy, brunatno-czerwony piach i skały...
Jeśli chcesz otrzymać pocztówkę z mojej kolejnej podróży -
przekaż 10 zł na podróż i wyślij swój adres (jako prywatna wiadomość).