Rano wyruszyliśmy na zwiedzanie ruin Palmyry. Ponoć ten teren był zamieszkały już 2 tysiące lat p.n.e. Jednak ruiny pochodzą z lat 250-273 n.e. Kiedy to Bliskim Wschodem rządził Odenat - podporządkowany Rzymowi. Po jego śmierci włądzę objęła Zenobia - jego żona. Zenobia starała się uniezależnić od Rzymu. Efektem tego była napaść Rzymian na Palmyrę w 273 roku. Zenobia została pokonana.
Zatem zwiedzaliśmy Palmyrę: kolumnadę, Tetrapylon, grobowce, obóz Dioklecjana, świątynia śmierci, amfiteatr... Byliśmy zachwyceni - ogromem, dbałością o szczegóły, ilością, ogromnym terenem, pustynią, kolorami. Około 13.30 dość niespodziewanie nad Palmyrą zebrały się chmury burzowe. Postanowiliśmy wrócić wtedy do hotelu - tym bardziej, że rozładowały mi się baterie w aparacie. W takim miejscu!!!
Przeczekaliśmy burzę w hotelu i około 14.30 poszliśmy jeszcze na shoarmę i wróciliśmy na teren ruin. Tym razem weszliśmy do środka świątyni Bela. Kolejna świątynia, a znów robiła kolosalne wrażenie. W międzyczasie znów zrobiło się pochmurnie... Ale dzięki temu zrobiliśmy kilka pięknych zdjęć - piaskowe ruiny na tle granatowego nieba. Cudo...
Potem wróciliśmy znów do hotelu, bo zaczęło padać. Poszliśmy na kolację i do cukierni, którą odwiedziliśmy dzień wcześniej. Tam kupiliśmy ponownie te same smakołyki, a pan, który nam sprzedawał obniżył nam cenę o 25 SYP (mieliśmy zapłacić 125 SYP, a wziął od nas tylko 100 SYP) i dostaliśmy jeszcze inne słodycze do spróbowania. Podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się. Potem poszliśmy jeszcze na zdjęcia wieczorne ruin. Ale wystraszyło nas trochę niebo, na którym co raz błyskało. Takich błyskawic nie widziałem nigdy wcześniej... Nie wiem - może to wrażenie potęgowała pustynia?
Z panem w hotelu umówiliśmy się, że zamówi nam taksówkę na następny dzień na godzinę 7.30 i poszliśmy spać.
Jeśli chcesz otrzymać pocztówkę z mojej kolejnej podróży -
przekaż 10 zł na podróż i wyślij swój adres (jako prywatna wiadomość).