Kierowca gnał jak szalony, ale... zdążyliśmy. Byliśmy na dworcu w Homs o 16.15. Więc mieliśmy jeszcze kwadrans do odjazdu autobusu. Pożegnaliśmy sie z francuzami i kierowcą, A Anglików sobie olaliśmy... Tak jak oni nas... godzinę wcześniej.
Bez trudu znaleźliśmy kasę biletową linii, która oferowała przejazdy do Palmyry. Okazało się, że autobus nie odjeżdża o 16.30, tylko o... 17.30. Mamy zatem dodatkowa godzinę... Na czekanie. Całe szczęście na dworcu (znów oddalonym od centrum Homs) było trochę straganów. Kupiliśmy jakieś owoce do jedzenia i przeczekaliśmy tę godzinę.
Wsiedliśmy do autobusu... Za 2,5 godziny miałem zobaczyć jedną z największych, jesli nie największą atrakcję Syrii.
Jeśli chcesz otrzymać pocztówkę z mojej kolejnej podróży -
przekaż 10 zł na podróż i wyślij swój adres (jako prywatna wiadomość).