Sobotę przeznaczyliśmy w całości na zwiedzanie Brukseli. Najpierw udaliśmy sie spacerem do centrum - po drodze mijając dzielnicę z budynkami UE, potem pałac królewski i dotarliśmy do rynku. Rynek piękny - budowle dookoła zapierają dech w piersiach. Sesji fotograficznej nie było końca. :) W międzyczasie na rynku odbywało się wesele. Z tej okazji była tam limuzyna i dostojnie ubrani goście weselni. Mi osobiście bardzo przypadła do gustu jedna murzynka (na zdjęciu).
Potem odwiedziliśmy jeszcze "siusiającego chłopczyka", który był ubrany w jakiś narodowy strój, dzielnicę czekolady, zjedliśmy "tani" obiad u Turka i pojechaliśmy jeszcze do atomu. Tam spędziliśmy trochę czasu, kupiliśmy pyszne piwo "Chemay" i wróciliśmy do domu.
Mini trochę się o nas martwiła i denerwowała, że nie dajemy żadnego znaku życia. Ale wszystko się wyjaśniło i poszliśmy spać.