Następnego dnia poszliśmy na pchli targ. Niestety trochę późno się zebraliśmy i na targu nie było już wielu sprzedających. Na pocieszenie poszliśmy na piwo. Ja próbowałem jakiegoś wiśniowego - było super, ale w ogóle nie czułem, że to piwo.
Potem - postanowiliśmy zobaczyć jeszcze muzeum instrumentów. Na wejściu każdy dostał słuchawki. A po co? Po to, by usłyszeć jak grają oglądane instrumenty. Jeśli zbliżasz się do danego eksponatu w słuchawkach rozbrzmiewa muzyka grana przez ten instrument. Mi najbardziej podobały się afrykańskie instrumenty... :)
W tym czasie, kiedy oglądaliśmy instrumenty JM uznał, że jest śpiący i wrócił do domu. Mini było trochę głupio wobec nas, ale zażartowała z niego mówiąc: "Pozdrów od nas Monikę" - jakoby jego kochankę, do której jakoby jedzie. :)
Po zwiedzeniu muzeum - wróciliśmy do domu Mini. I - o dziwo - JM faktycznie spał! :)