W Bogocie mieliśmy kilka godzin na przesiadkę. Okazało się, że trzeba przejść odprawę paszportową i wyjść poza lotnisko a potem przejść check-in, aby znów wejść na lotnisko. Straszliwa głupota, gdyż nawet nie odbieraliśmy bagaży.
Mus to mus. Zrobiliśmy tak. Natomiast zdumiewająca była liczba kontroli na lotnisku. Prócz standardowego prześwietlenia, była kontrola bagażu podręcznego przez żołnieży (stali w rzędzi i wąchali różne przedmioty z bagażów podręcznych podróżnych). Musieliśmy ją przejść dwukrotnie - ze względu na wyjście z lotniska. Potem jeszcze kontola - prześwietlenie przed braamką, a potem jeszcze pies wąchający wszystkich dookoło i ich bagaże podręczne.