Po śniadaniu łapiemy taksówkę do Mbur. Afrykański targ wygląda zupełnie inaczej niż znane nam z Europy lub nawet Azji. Mnóstwo pyłu, kurzu i ludzi. Ale wszyscy są mili i się do siebie uśmiechają. Niestety ludzie niechętnie zgadzają się na robienie im jakichkolwiek zdjęć. My nasze robimy z ukrycia.
Potem wracamy na lunch do Somone i spędzamy popołudnie nad basenem.