Raniutko jedziemy autobusem do wodospadów. Po otwarciu kas kupujemy bilety i jesteśmy jednymi z pierwszych zwiedzających. Tuż po wejściu widzimy tukany nad naszymi głowami. Cudowne!
Najpierw zwiedzamy Upper Trail - tu mamy piękne widoki na wodospady z góry, potem robimy Lower Trail - tu chyba jeszcze lepsze widoki, bo widzimy wodospady w całej okazałości. Na koniec zostawiamy sobie Garganta Del Diablo. Wg mnie idealnym pomysłem na zwiedzanie wodospadów jest właśnie taka kolejność - bo stopniowane są widoki i siła wodospadów. Więc przy Garganta Del Diablo jest mnóstwo ludzi, ale widok jest fantastyczny, zapierający dech w piersiach.
Po krótkim odpoczynku postanawiamy jeszcze pójść Makuko Trail. Zajmuje nam to łącznie ponad 2 godziny i o tej porze dnia (około południa) nie było już warto. Po pierwsze nie widać żadnych zwierząt, widoków. niemal nic. Dopiero na końcu dochodzi się do małego wodospadu, w którym można się wykąpać. Nie mamy kąpielówek, ani czasu.
Wracamy autobusem do Puerto Iguazu, odbieramy nasze bagaże z hotelu i ruszamy na przystanek autobusowy. Kupujemy ostatnie pamiątki z Argentyny i łapiemy pierwszy autobus do Foz Do Iguasu (po stronie brazylijskiej).