Raniutko (tuż po 3.00) ruszamy autobusem do Abu Simbel. Docieramy na miejsce około 7.00. Mamy łącznie około 3 godzin na zwiedzanie.
Świątynie zostały zbudowane w latach 1264-1244 p.n.e., ale w XX wieku (kiedy została zbudowana tama na Nilu i powstało jezioro Nasera) zostały przeniesione w obecne miejsce. W przeciwnym wypadku znalazłyby się w tej chwili w wodach jeziora Nasera.
Szczerze przyznam, że bardzo chciałem odwiedzić Abu Simbel. Po pierwsze dlatego, że to już Nubia - bardzo blisko stąd do Sudanu. Po drugie, ze względu na świątynie. Dlatego od razu zdecydowaliśmy się na wykupienie wycieczki fakultatywnej. I nie żałuję. Świątynie naprawdę są przepiękne. Szkoda jedynie, że jest tu tyle ludzi i nie można robić zdjęć we wnętrzach. Ale to co na zewnątrz rekompensuje wszystko. I znów można by tu zostać dłużej, siedzieć i podziwiać jak były zbudowane kilka tysięcy lat temu.
Niestety około 10.00 musimy wracać do Asuanu. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę by zobaczyć fatamorganę na pustyni. Wygląda jakby to było jezioro, a to tylko pustynia.