Jedzenie w Brussels Airlines nie było najlepsze. Źle się po nim czujemy. Po wylądowaniu udaje się nam dość sprawnie przejść przez kontrolę graniczną i jesteśmy znów w Indiach.
Udało nam się od razu odprawić na kolejny lot do Kochin, przechodzimy kontrolę i znajdujemy salonik. Tam mamy pierwszą styczność z ostrymi smakami Indii - bierzemy makaron (który wcale nie wygląda na ostry) i po jego spróbowaniu czujemy ostrość.
W końcu wsiadamy do samolotu i lecimy. W samolocie próbuję zasnąć, ale obok mnie siada małżeństwo, które wraca do Indii ze Stanów. Oczywiście rozpoczyna się rozmowa i ze snu nici... :)