Ten Dzień rozpoczynamy od kupienia biletów na balet "Giselle" na następny dzień w teatrze Abai. Potem odnajdujemy cerkiew Christa Spasitiela. Od strony ulicy w ogóle jej nie widać - bo cały widok przesłania Supersam. Po drodze w jednym z biur podróży pytamy o możliwość wycieczki do Jeziora Ałmatyńskiego. Okazuje się, że nie mają żadnych wycieczek i możemy sami pojechać za... 100 USD za samochód! Jezioro leży kilkanaście kilometrów od miasta. Więc bez przesady. Pani ma wycieczkę zorganizowaną na 13 maja (wtedy oplata od osoby wyniesie 15 USD). Trudno. Jeśli nie znajdziemy nic innego - nie pojedziemy. Jednocześnie pytamy jak mamy dotrzeć do Parku Prezydenta, który na Tripadvisorze jest oceniany bardzo wysoko. Całe szczęście jest bezpośredni autobus i kosztuje on grosze.
Spędzamy w parku Prezydenta całe popołudnie. Widać, że jest to park, który powstał na specjalną okazję i potem nikt już się niem nie interesuje. Wejście zbudowane z marmurów, które się rozlatują i odpadają. Wygląda to smutno. Ale sam park jest fajny - szczególnie jego najdalszy punkt. Tam jest altana z cudownym widokiem na góry. Pogoda nam dopisuje. Super!
Wracając chcemy jeszcze zobaczyć meczet Baiken. Bardzo nam się podoba, choć trudno jest zrobić fajne zdjęcie, bo mieszanina kabli jest niezła. Wracamy do hotelu ulicą Rozybakiew. Bardzo nam się podoba - jest tu dużo knajp, sklepików, małych targów. W rozlewni piwa pijemy kwas, w piekarni kupujemy racuchy, w sklepiku pomidory. Wszystko jest pyszne.