To Taviry docieramy przez Faro (najpierw pociągiem, potem autobusem). Na miejscu znów dość pusto. Jako, że do hotelu możemy wejść dopiero od 17.00 - zaczynamy od lunchu (sardynki za 6 Euro, strasznie długo na nie czekamy, ale są pyszne) i zwiedzania miasta.
Tavira okazuje się dość spokojnym miastem z niewielką liczbą turystów. Zwiedzamy kościoły, zamek, potem ruszamy jeszcze trochę za miasto, by zobaczyć Salinas (miejsca gdzie zbiera się sól), zachodzimy do supermarketu i idziemy do hotelu. Wieczorem jeszcze krótki spacer i kładziemy się spać.
Następnego dnia idziemy jeszcze do Camera Obscura (świetne miejsce, skąd widać całą panoramę Taviry) oraz do knajpy na bardzo wczesny lunch (około 11.00). Zamawiamy sepię oraz ślimaki. Dziwne stworzenia, ale smakują wybornie. :) Ruszamy na dworzec autobusowy i jedziemy do Faro.