Na dziś mamy zaplanowane dwie duże atrakcje: Muzeum Archeologiczne oraz Akropol. Zaczynamy od tego pierwszego. Około 9.00 jesteśmy już na miejscu. Kupujemy bilety (8 Euro) i zwiedzamy. W muzeum znajduje się mnóstwo ciekawych eksponatów (np. znana maska Agamemnona). Jednak duża część muzeum jest zamknięta dla zwiedzających. Zatem już około 10.30 mamy je zwiedzone w całości. Pytamy w informacji dlaczego duża część jest zamknięta. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy pani w informacji poinformowała nas, że nie mają osób do pracy. Mówimy jej, że w związku z tym powinny być tańsze bilety. A ona na to, że nie ona podejmuje takie decyzje.
Dziwne, że mając tylu emigrantów, nie mogą znaleźć nikogo do pracy w Muzeum (dodajmy, że jednym z najważniejszych w Atenach). Ruszamy zatem na Akropol. Tam wejście kosztuje 12 Euro. Z jednej strony - jest to piękne miejsce (pięknie położone itd.), z drugiej jednak strony - sam Partenon jest tak zabudowany, że praktycznie w ogóle go nie widać. Znów największe wrażenie robią na nas Kariatydy, jednak Grekom brakuje chyba jakiegoś zmysłu estetyki, bo tuż przy Kariatydach stawiają jakieś słupy, lub budki strażnicze. W Niemczech lub w Stanach takie budki czy słupy byłyby poukrywane, by nie burzyć pięknego widoku. Tu nie można zrobić zdjęcia bez budki.
Zwiedzanie zajmuje nam około godziny. Po wyjściu zjadamy lunch i ruszamy w stronę Syntagmy, by zdążyć na pociąg na lotnisko. Docieramy na czas. Samolot do Warszawy startuje jednak spóźniony o jakieś 30 minut.