Niestety pierwszego dnia pogoda nie dopisuje - jest mżawka. Ale jest ciepło - więc ruszamy na targ w Kobuleti. Tam kupujemy owoce, przyprawy i wymieniamy dolary na Lari.
Ponoć na Morzem w Gruzji jest z pogodą tak, że jeśli jeden dzień pada - potem jest jeden dzień pogody. Jeśli pada tydzień - potem jest tydzień pogody. Następnego dnia mieliśmy szczęście, bo to był właśnie ten pogodny dzień. Spędzamy go na plaży. Atmosfera na plaży zupełnie odmienna od tej, którą znamy z innych części świata: jada się wszelkiego rodzaju pestki, gotowaną kukurydzę, winogrona, własnej roboty lody. Nie walają się opakowania po chipsach i butelki po kolorowych napojach. Plażowicze zupełnie bez kompleksów - nie istnieje coś takiego jak moda plażowa. Przychodzi się w tym, co się ma. Naprawdę przyjemnie i bezstresowo.
Choć plaża jest kamienista - woda w morzu jest ciepła. Więc korzystamy z kąpieli morskich.