Lądujemy po 45 minutach w Tel Avivie, zmieniamy terminal i czekamy na odprawę. W międzyczasie oglądamy jakiś film na tablecie. Po kilku godzinach w końcu otwarta jest odprawa bagażowa. Odlot o 6.00. O dziwo nawet nas nie sprawdzają. Może dlatego, że za bagaż mamy tylko małe plecaczki? Czekamy przy stanowisku odpraw LOTu, a tuż przy nas pojawiają się... członkowie Rodzin Nazaretańskich! Od razu się zaczyna awantura, bo jako pielgrzymkowicze chcą być odprawieni poza kolejnością. Dobre sobie!
Na pokładzie powtórka z rozrywki - Rodzina Nazaretańska walczy z nieliczną grupką pasażerów niepielgrzymkowych o lepsze miejsca. No bo jak to? Numerowane miejsca? Po co?! W końcu się zrobił spokój, być może dlatego, że Rodzina Nazaretańska odkryła obecność na pokładzie aktora Karolaka i zaczęły się szepty i nieśmiałe próby uzyskania autografu...
O dziwo, mimo że nie wracaliśmy z pielgrzymki, dostaliśmy miejsca przy wyjściu ewakuacyjnym. Powrót był więc dość znośny.