Na granicy sprawdzają mój plecak dość dokładnie. Jednak tłumaczą, że to tylko w celu bezpieczeństwa. Po przejściu granicy łapiemy taksówkę do centrum Eilatu. Tu wszystko wygląda inaczej - czujemy się trochę jak w Stanach: szerokie autostrady, porządne drogowskazy, czysto, Ben & Jerry's... :)
Resztę dnia spędzamy na popularnej plaży miejskiej (kąpiemy się, choć woda w Morzu Czerwonym jest jeszcze zimna). To nie Sint Maarten, ale samoloty latają tuż nad naszymi głowami. Lotnisko krajowe zlokalizowane jest w samym centrum miasta. Około 20.00 idziemy spacerem na lotnisko. Odprawa - jak zwykle - trwa dość długo. Start samolotu mamy o 23.00.