Samolot do Moskwy się spóźnił. Wydawałoby się, że to tylko 30 minut. Jednak [po przybyciu do Moskwy okazało się, że to już zbyt wiele by zdążyć na samolot do Warszawy. Wszyscy pasażerowie do Warszawy dostają hotel (my też) i kartę pokładową na samolot o 19.35.
Po jakiejś godzinie oczekiwania jesteśmy przetransportowani do Hotelu tuż przy lotnisku. Obiad o 14.00, a o 18.00 zbiórka w holu hotelu. Okazuje się, że nie tylko pasażerowie do Warszawy mają zbiórkę. Jest jeszcze szereg innych osób - do Hong Kongu, do Szanghaju i do Taszkientu. Mężczyzna od 2 dni czeka w hotelu na lot do Taszkientu. Niestety w dniu wczorajszym nie zdążył.
Wiec o 18.00 - zbiórka w holu hotelu. Tam tłum ludzi. Każda z osób musi być dokładnie sprawdzona, spisana i zaznaczona na liście pasażerów tranzytowych.
Około 18.30 siedzimy już w autobusie. Jednak jest jeszcze szereg osób, które nie zostały jeszcze spisane.
Godzina 18.50 autobus w końcu jest pełny. Brakuje tylko pani, która spisywała wszystkie osoby.
Godzina 18.55 - przychodzi. Ja krzyczę, że "nasza pastawka cierez nieskolko minut i my dołżny jechat".
Godzina 19.00 - docieramy na lotnisko. Wypuszczają nas przy stanowisku "Tranzit". Akurat przyleciały samolot z Bangkoku, Hong Kongu, Tokyo, Szanghaju. Zatem tłum ludzi. My krzyczymy, że trwa już boarding na nasz samolot. Pan z obsługi pyta dokąd lecimy. Mówimy, że do Warszawy. A on, że z Warszawą to zawsze jakieś problemy. Jak w ogóle może tak mówić? Niestety nie mamy czasu by się z nim kłócić.
Godzina 19.20 - w końcu przechodzimy kontrolę bagażu podręcznego i biegniemy do bramki.
Godzina 19.25 - wbiegamy do samolotu.
Godzina 19.40 - boarding zostaje zakończony i startujemy. Aż dziw, że zdążyliśmy.