Lot odbył się bez problemów. Wypiliśmy nawet po piwie. Do jedzenia dostaliśmy LOTowskie kanapki z suszonymi pomidorami - te akurat są lepsze od takich z sosem musztardowym. :) Po wylądowaniu w Warszawie okazało się, że tu pogoda jest całkiem niezła. Całe szczęście mieliśmy zaraz nasz autobus. W domu byliśmy około 23.00.
To był mój pierwszy wyjazd do Szwajcarii. Było faktycznie dość drogo - szczególnie przy wysokim kursie Franka Szwajcarskiego. Ale bardzo mi się Szwajcaria spodobała - będę musiał jeszcze tam wrócić.