W Zurychu znajdujemy pociąg na lotnisko i już po 10 minutach jesteśmy na miejscu. Okazuje się, że zostało nam jeszcze trochę pieniędzy - zatem kupujemy jeszcze kanapkę za 6,40 CHF, zjadamy ją i udajemy się do bramki.
W strefie wolnocłowej królują zegarki i czekoladki. My już nie mamy żadnych franków - więc i tak nic nie kupujemy. Jesteśmy trochę za wcześnie - więc czekamy jeszcze przed bramką na samolot. W końcu jesteśmy proszeni do samolotu i zajmujemy nasze miejsca.