Geoblog.pl    ciekawy    Podróże    Wiedeń    Ekspresowe zwiedzanie i opera
Zwiń mapę
2011
12
mar

Ekspresowe zwiedzanie i opera

 
Austria
Austria, Wiedeń
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 557 km
 
Wstaliśmy około 6.00 rano - byliśmy już odprawieni - więc nie potrzebowaliśmy dużo więcej czasu. Dotarliśmy na lotnisko o 6.45, widzieliśmy tam Pawła Poncyliusza, ale ze względu na wyznawane inne opcje polityczne - nie nawiązywaliśmy z nim kontaktu. Do samolotu wpuszczano od 7.10, o 7.15 wzywano już ostatnie osoby. Szybki boarding i około 7.30 samolot już startował. Lot zajął nam około 70 minut. Gdy wylądowaliśmy w Wiedniu skierowaliśmy się do stacji S-Bahn na S7, które za 3,60 Euro dowiozło nas do centrum Wiednia (na stację Mitte). To chyba najtańszy sposób dotarcia do centrum miasta z lotniska.

Po wyjściu z dworca Mitte skierowaliśmy się w kierunku centrum i katedry Św. Stefana (Stephansdom). niestety wejście było możliwe tylko do połowy - gdyż właśnie odbywał się jakiś kongres i reszta katedry była zamknięta dla zwiedzających. Tak samo z wieżą - nie można było na nią wejść. Zatem udaliśmy się, zgodnie w "walking Tour" w Lonely Planet w kierunku Hofburga i dzielnicy Muzeów. Było już po 11.00 - więc postanowiliśmy zostawić nasze bagaże w hotelu (Labirynth - znajduje się tuż za Muzeami). Niestety okazało się, że możemy zająć nasz pokój dopiero po 14.00. więc ruszyliśmy znów na zwiedzanie miasta. Po drodze zrobiliśmy zakupy w Billi, pożywiliśmy się trochę i postanowiliśmy uderzyć w pierwsze muzeum - MUMOK (Muzeum Sztuki Nowoczesnej), o którym bardzo pochlebnie wypowiadał się Lonely Planet (jeden z highlight-ów). Za wejście zapłaciliśmy 9 Euro/osobę i potem jeszcze za szatnię 1 Euro/osobę. Niestety nie dostrzegliśmy, że są szafki - sejfy, za które nie trzeba płacić. Niestety nikt z obsługi nam o nich nie powiedział. Zaczęliśmy od pietra 6 - okazało się, że jest tam jedna duża sala z kilkoma malutkimi zdjęciami czarnej kreski. I już. Nic poza tym. Na wyższym piętrze - podobnie. Na piętrze 9-tym było kilka obrazów, ale nic szczególnego. Zjechaliśmy na sam dół. Na pierwszym piętrze były wyświetlane filmy z nagimi ciałami kobiet i mężczyzn, którzy w dodatku bardzo często się kaleczą, mają jakieś wnętrzności na wierzchu itp. Na kolejnych piętrach - to samo. Nie wiem, czy sztuka nowoczesna polega na pokazywaniu nagiego ciała i różnych okropieństw. Jeśli tak - wolę klasykę. Wyszliśmy z MUMOKu bardzo, bardzo rozczarowani. Naprawdę polecam odwiedziny tu TYLKO zagorzałym fanom sztuki nowoczesnej z lat 70-tych. Nikomu więcej.

Zdegustowani udaliśmy się do innego muzeum w poszukiwaniu sztuki milszej naszym oczom. Był to dom secesji (Die Secession). Z zewnątrz wygląda fantastycznie ze złotymi listkami, wewnątrz... Wejście kosztowało 8.50 Euro. Generalnie płaciło się niemal jedynie za salę Klimta. Faktycznie niesamowita, freski choć nie dokończone robią wrażenie. Pozostałe sale... Nic ciekawego. Tak to już chyba jest - że muzea w Wiedniu mają jedną ciekawą rzecz, pozostałe sale wypełniają czymkolwiek, a inkasują 8-9 Euro. Być może uda się nam jeszcze odwiedzić Belweder, w którym Klimta jest nieco więcej.

Potem idziemy w kierunku opery (Staatsoper), bo grają wieczorem Ariadnę na Naxos Straussa. Oczywiście nie ma biletów w normalnej cenie. Są tylko takie po 100 lub więcej Euro. Więc ceny z kosmosu. zaglądamy jeszcze do Cafe Sacher, ale jest strasznie pełno - więc jednak rezygnujemy. Cafe Sacher to jedna z dwóch cukierni w Wiedniu, która produkuje słynny Tort Zachera. Może wpadniemy tu nieco później. Zaglądamy jeszcze do sklepu muzycznego EMI i... okazuje się, że mają bilety do opery na dziś. Za 20 Euro/osobę mamy miejsca w loży! Dochodzi 15.30 - idziemy jeszcze raz do Katedry (nadal trwa kongres) i szukamy jakiegoś jedzenia. Niestety nic nie znajdujemy - więc ruszamy do naszego hotelu. Po drodze zahaczamy raz jeszcze o Billę i kupujemy kanapki.

W hotelu dostajemy pokój z łóżkiem piętrowym. Wygląda trochę jak w akademiku, ale jedną noc wytrzymamy. Zjadamy kolację, odpoczywamy i około 18.30 ruszamy do opery. zahaczamy znów o Cafe Sacher - tym razem są miejsca. Zatem zamawiamy kawy (Espresso - 2,90 Euro, Podwójne Espresso z mlekiem - 4,50 Euro, Tort Sachera - 4,90 Euro). Potem idziemy już na "Ariadnę", na początku mamy problem ze znalezieniem swoich miejsc. Jednak kiedy się w końcu zaczyna przedstawienie - jest super!. Gmach opery wygląda naprawdę też niesamowicie. Wykonanie też było niezłe. :)

Po operze idziemy w złym kierunku, ale dzięki temu trafiamy do Musikverein, gdzie odbywają się zawsze koncerty noworoczne. Niestety nie mamy aparatu - ale postaramy się tu jeszcze wrócić w dniu jutrzejszym. Wracając, już dobrą drogą, do hotelu wstępujemy jeszcze na piwo (2,60 Euro) i padnięci kładziemy się spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-05-16 06:52
Wieden to piekne miasto.Bylam tam dwa razy i wroce jeszcze nie raz.
 
 
ciekawy
Ciekawy Świata
zwiedził 44.5% świata (89 państw)
Zasoby: 1437 wpisów1437 524 komentarze524 17458 zdjęć17458 46 plików multimedialnych46
 
Moje podróżewięcej
12.12.2010 - 21.06.2019
 
 
30.04.2022 - 03.05.2022
 
 
14.04.2022 - 18.04.2022