Przyjechaliśmy na Okęcie taksówką. Nasz samolot do Moskwy nieco się spóźnił, ale sam lot przebiegł bez problemów. Od czasu kiedy ostatni raz miałem tranzyt w Moskwie - zmieniono nieco tą procedurę. Kiedyś w tranzycie sprawdzano tylko paszport i bilety na dalszą drogę, bagaże podręczne były prześwietlane przed każdą bramką. Teraz też sprawdzane są bilety i paszporty, ale każdy bagaż jest prześwietlany. Niby nic dziwnego - tylko szkoda, że jest tylko jedna maszyna do prześwietlania. :(
W końcu udaje się nam przejść przez ten tranzyt. Samo lotnisko zostało nieco wyremontowane, jednak nadal ceny są z kosmosu. Na rozkładzie widzimy, że lot do Bangkoku jest o czasie. Jakąś godzinę przed odlotem - przy bramce ustawia się kolejka (!!!). Czuję się dosłownie nie jak w Rosji. :) Ale może to dlatego, że jest też sporo osób ze Skandynawii i Niemiec.
W samolocie mamy fajne miejsca - tuż przy oknie. Lecimy Airbusem 330 - a tam jest rozkład siedzeń: 2-4-2. Więc mamy dwie dwójki. Super!