Kolejny lot LOTem był bardzo przyjemny. Ze względu na sporo osób, które miały lecieć Lufthansą nie wszyscy mieli otrzymać posiłki, jednak jedna stewardessa prosiła, byśmy się nie martwili, że jakoś się podzielimy i na pewno coś każdy z pasażerów dostanie. My siedzieliśmy na samym końcu i byliśmy zdumieni, ze zostały jeszcze jakieś kanapki (a byliśmy już dosyć głodni). Potem roznoszono jeszcze Prince Polo w nieograniczonych ilościach. Super! Wylądowaliśmy w Warszawie tuż przed 22.00. Przed opuszczeniem pokładu samolotu podziękowaliśmy raz jeszcze stewardessie i życzyliśmy jej udanych lotów w przyszłości, np. do Hanoi (nowe połączenie z Warszawy, za które trzymam mocno kciuki, by się utrzymało). Powiedziała, że się ma już zaplanowany lot do Hanoi - więc wkrótce się tam wybiera.
Po wyjściu z lotniska udaliśmy się na przystanek, całe szczęście na autobus nie trzeba było długo czekać...