Z początku nic nie zapowiadało, że samolot zostanie odwołany. Był podstawiony pod rękaw o czasie i już, już czekał na pasażerów. Kiedy to poinformowano nas, że z powodów technicznych będzie miał 30 minutowe opóźnienie. Panie stojące przy bramce mówiły też o możliwym odwołaniu lotu, ale kolejne informacje miały być podane po 30 minutach.
Trochę byliśmy przerażeni, bo następnego dnia musimy przecież być w pracy. Sprawdziłem na rozkładzie lotów, że jest jeszcze LOT o 19.15 do Warszawy lub Lufthansa do jakiegoś miasta w Niemczech (Monachium lub Frankfurt). Zatem powinni nas puścić którymś z tych samolotów. Po 30 minutach oczekiwania okazało się, że jednak Lufthansa do Warszawy dziś nie poleci. Całe szczęście nie mieliśmy bagażu rejestrowanego, gdyż osoby tylko z bagażem podręcznym były obsługiwane w pierwszej kolejności. Dostaliśmy bilet papierowy na samolot LOTu bezpośrednio do Warszawy. Niestety musieliśmy raz jeszcze się odprawić - pobiegliśmy zatem do okienka odprawy, dostaliśmy karty pokładowe, potem znów odprawa bagażowa i jesteśmy pod bramką.