Samolot odlatywał o 9.40 - w związku z tym pojawiliśmy się na Okęciu o jakiejś 8.30. Odprawiliśmy się na samolot dzień wcześniej. Zatem mieliśmy sporo czasu. Czekając na lotnisku zobaczyliśmy... Monikę Olejnik! Wyglądała super! Duże okuary przeciwsłoneczne, krótkie spodenki jeansowe i długie wiązane buty. Po przejściu przez kontrolę bagażową - zobaczyliśmy ją raz jeszcze i wtedy podeszliśmy do niej i zagadaliśmy. Pogratulowaliśmy jej siły i wytrwałości i życzyliśmy miłego wypoczynku. Okazało się, że urlop nie zaczął się najlepiej - bo miała odwołany swój lot.
Podczas odprawy on-line wybraliśmy miejsca prawie na końcu. Samolot nie wyglądał wtedy na zbytnio zajęty. Kiedy już zajmowaliśmy nasze miejsca w samolocie okazało się, że był pełny. Sam lot - był bardzo przyjemny, chociaż mam wrażenie, że lepsze kanapki są serwowane w naszym Locie. Wylądowaliśmy w Mediolanie około 11.45, dość szybko zorientowaliśmy się skąd odjeżdżają autobusy do Milano Centrale. Chcieliśmy tam jak najszybciej dotrzeć, gdyż o 14.00 mieliśmy pociąg do Padwy.
Za autobus z lotniska do Milano Centrale zapłaciliśmy po 7,5 Euro i wsiedliśmy do autobusu. Pech chciał, że na trasie do Mediolanu był... korek. Straszny korek - ciągnący się na 127 kilometrów w kierunku Wenecji (tak przynajmniej pokazywały tablice informacyjne na autostradzie). Więc na Milano Centrale zajechaliśmy po 14.00.