Ostatniego dnia mieliśmy planach albo zwiedzanie Nikozji, albo plażę Nissi Beach w Agia Napa. Jednak kiedy zadzwonił budzik nie mieliśmy ochoty wstawać i zdecydowaliśmy, że jeśli odjadą nam ostatnie autobusy - to spędzimy ten dzień w Larnace.
Niestety autobusy na Cyprze nie jeżdżą z dużą częstotliwością - w niedziele nie jeżdżą prawie w ogóle. Więc jednak zostaliśmy w Larnace. Zaczęliśmy zwiedzanie od kościoła św. Łazarza (wskrzeszony przez Jezusa - przybył na Cypr i tu umarł), z grobem Łazarza. Jednak jego szczątki przebywają w tej chwili gdzieś we Francji (chyba w Marsylii). Potem Wielki Meczet i Fort, dotarliśmy do bardzo przyjemnej dzielnicy tureckiej, wypiliśmy kawę i piwo w jednej z knajp, potem poszliśmy jeszcze na "najlepszą plażę w Larnace McKenzie" - jednak okazała się dużo słabsza od Konnos Beach. A poza tym przywitał nas na plaży straszny wiatr, który wirował piaskiem w taki sposób, że po chwili mieliśmy piasek wszędzie. Uciekliśmy z tej plaży do knajpy, gdzie zjedliśmy m.in. sałatkę grecką (pyszne pomidory!) i drugie dane.Zapłaciliśmy 10 Euro/osobę
Potem poszliśmy na plażę - bliżej centrum Larnaki, nie było już takiego wiatru. Więc posiedzieliśmy tam trochę i poczytaliśmy. Potem jeszcze kolacja u Turka (kebab - 4,5 Euro) i ławka przy kościele św. Łazarza. Tam przesiedzieliśmy do późnego wieczora. Potem poszliśmy do naszego hotelu po plecaki (znów 2 Euro za przechowanie każdego z nich) i poprosiliśmy o zamówienie taksówki na lotnisko (ostatni autobus na lotnisko odjeżdża o 19.00). Tym razem kurs wyniósł nas 12 Euro.
Na lotnisku poczekaliśmy jeszcze trochę, potem odprawa i do samolotu.