Następnego dnia kupujemy Muffiny na śniadanie (za 1,7 USD), aby było taniej. Franek idzie do restauracji. My w tym czasie się pakujemy. Potem ruszamy już z Wielkiego Kanionu w kierunku Sedony - miasteczka położonego na południe od Wielkiego Kanionu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że w Sedonie jest park i dwie czerwone skały. Kolejne - chciałoby się powiedzieć. Trochę żałowaliśmy, że nie zaplanowaliśmy Las Vegas, lub czegoś innego. Przecież tu nie ma zbytnio co robić.
Pojechaliśmy jeszcze do kościoła Holly Cross położonego na skałach Ciekawym elementem kościoła było to, że za ołtarzem znajduje się tam szklana przezroczysta płyta. I siedząc w kościele można ma się przed sobą niesamowity widok.
Potem powałęsaliśmy się po Sedonie, zobaczyliśmy jak są farbowane koszulki (piaskiem) na kolor pomarańczowo-rudy i wróciliśmy do hotelu. Franek później odwiedził nas i zaproponował, abyśmy następnego dnia... pojechali jeszcze bardziej na południe. Zamiast Las Vegas - Saguaro National Park. Tuż przy Tucson. My chcieliśmy też zajrzeć na chwilę do Jerome. Zatem mieliśmy plan a następny dzień.