Sam lot był całkiem przyjemny - było dość mało ludzi - więc można było zająć kilka miejsc i jakoś się przespać. Po wyjściu na lotnisku w Addis Abebie trafiamy do terminala, z którego odlatują samoloty do innych krajów afrykańskich. I okazuje się, że trudno się tu zorientować co i skąd odlatuje. Terminal jest mały i zatłoczony, co jakiś czas ktoś krzyczy, że jest boarding. My mamy mieć bramkę 2C. Nigdzie takiej nie ma. Pytam obsługę i Pan wskazuje mi bramkę, która w żaden sposób nie jest opisana, nie ma żadnego ekranu, nic. Rozmawiamy z Brytyjką, która (jak my) leci do Malawi, ale wczoraj zgubiła się zupełnie na tym lotnisku i samolot do Lilongwe jej odleciał. Całe szczęście Ethiopian zagwarantował jej nocleg.
Kiedy przychodzi czas boardingu naszego samolotu grzecznie ustawiamy się pod 2C. Ktoś z obsługi (nie przez mikrofon) mówi, że boarding będzie z 1C. Zatem wszyscy pasażerowie przechodzą do innej bramki. Okazało się, że to ta właściwa. :)