Po przyjeździe do Erywania postanawiamy "przejść" się do muzeum. Na mapie wydaję się to bardzo blisko, ale zajmuje to trochę czasu. Ponoć całość została zaprojektowana na wzór Yed Vashem z Jerozolimy. Kiedy już jesteśmy na miejscu długo szukamy jakiegokolwiek wejścia do muzeum. Znajdujemy je w końcu. Wstęp jest bezpłatny. Wnętrze składa się praktycznie z samych zdjęć i treści. Po przeczytaniu kilku informacji - nie mamy ochoty czytać wszystkiego. Generalnie chodzi o pogrom Ormian dokonany przez Turków w latach 1915-17. Znów trochę jesteśmy zawiedzeni, bo spodziewaliśmy się chyba czegoś więcej, czegoś bardziej chwytającego za serce, budzącego emocje. Tu tego brak, a szkoda.
Wracamy marszrutką do centrum, odwiedzamy Plac Republiki i idziemy do Meg Taghe na Lahmajun i piwo. W naszym hostelu załatwiamy wycieczkę na następny dzień. Całe szczęście jest już kilka zainteresowanych osób - więc koszty na osobę będą mniejsze (ostatecznie płacimy 6500 AMD/osobę).