Docieramy do Baticaloa około 16.00. Pociąg mamy dopiero o 20.00. Zjadamy lunch, robimy zdjęcie kiczowatej fontannie przed dworcem i czekamy. Całe szczęście pociąg przyjeżdża punktualnie i ruszamy.
W pociągu zagląda do nas mały Lankijczyk, który wraca do Colombo z rodzicami. Jest muzułmaninem i da się to odczuć. Matka i siostra trzymają się od nas zupełnie z daleka. Po chłopca przychodzi ojciec i zamienia z nami parę słów. Pociąg trzęsie na boki, ale jedzie. Jakoś udaje nam się trochę zasnąć.