Na miejscu w Galle jesteśmy o 13.15. Najpierw idziemy do zarezerwowanego przez Booking.com hotelu: Peace and Pleanty. Dostajemy pokój - norkę, bez okien, ciemny, z masą komarów. Żałujemy, bo w okolicy jest mnóstwo hosteli, których nie ma w internecie, a wyglądają dużo lepiej niż nasz. Trzeba pamiętać, by w Azji południowej nie rezerwować żadnych hoteli wcześniej.
Spacerujemy sobie po Galle: idziemy na kawę, potem spacerujemy trochę po murach fortu. Można tak spacerować i spacerować. Kiedy głodniejemy - postanawiamy ruszyć do Nowego Miasta.Kupujemy tam banany, marakuję oraz znajdujemy knajpę z lokalnym jedzeniem (płacimy za 2 osoby 500 LKR). Wracając do hotelu łapie nas ulewa. Czekamy pod bramą miasta aż minie. Jako, że wcale nie przestaje padać - łapiemy tuk-tuka (za 100 LKR) do hotelu. Zjadamy marakuję, tłuczemy komary i kładziemy się spać.