Rano dostajemy się na lotnisko, odprawiają nas bez problemów i lecimy. Po przylocie do Warszawy okazuje się, że niektóre walizki były otwierane przez służby bezpieczeństwa w Chinach. Ponoć nie można przewozić w bagażu rejestrowanym powerbanków! Szkoda tylko, że nikt nas o tym nie poinformował. Byśmy wzięli je do bagażu podręcznego (jedna z uczestniczek naszej wyprawy bez problemu przewiozła swój power bank w bagażu podręcznym). Na nic żale i skargi. W odpowiedzi słyszymy, że takie są przepisy i mają one chronić przed zamachami terrorystycznymi.
Straciłem wszystkie powerbanki. :( Trudno. Za to zobaczyłem fantastyczne miejsca.