Włosi jak to Włosi niewiele sobie robią z turystów. Mają ich takie tłumy. Kiedy docieramy do Monreale - przy Katedrze jest informacja, że będzie otwarta od 15.30. Idziemy zatem na kawę i arancini (te, które jedliśmy w Monreale były chyba najlepsze podczas całego wyjazdu). Jest zimno - więc odwiedzamy trochę sklepów z pamiątkami.
Około 15.20 zaczyna się ustawiać kolejka przed wejściem do Katedry. Jednak o 15.30 ktoś dopiero wszedł do Katedry nie otwierając jej dla zwiedzających. Otwarta została dopiero o 16.00. Pan, który ją otwierał zmienił informację o otwarciu z 15.30 na 16.00. Niestety zrobił to dopiero o 16.00.
Wnętrze katedry cudowne. Szkoda tylko, że Włosi chyba oszczędzają na prądzie, bo oświetlony był tylko ołtarz główny, a pozostałe ołtarze i nawy już nie.
Wracamy do Palermo. Zjadamy coś u Hindusów i idziemy jeszcze na spacer do Teatro Massimo. Okazuje się, że przed teatrem postawiony jest ogromny telebim i na żywo transmitowany jest koncert noworoczny z teatru. Żałujemy, że nie przyszliśmy wcześniej. Zostajemy do końca i wracamy do hotelu i kładziemy się spać.