Taksówką jedziemy do centrum miasta. Tam zwiedzamy port, dzielnicę Kota, Sunda Kelapa, odwiedzamy muzeum lalek (bardzo nas rozbawiło, bo w muzeum widzieliśmy lalki ŁOWICKIE), odwiedzamy kościół Gareja Sion i ruszamy na Petak Sembilan Market. Tam zjadamy lunch i zwiedzamy świątynię Jin De Juan. Chcemy powoli wracać kiedy zaczyna lać. Nie padać, ale lać z nieba. Hektolitry wody. Przeczekujemy najgorsze przy jakimś straganie. Potem łapiemy tuk-tuka, by nas wywiózł ze straganu, bo tu nie jeżdżą żadne taksówki.
Zjadają nas nerwy, bo mamy coraz mniej czasu, a dziś odlatujemy do Europy. Jak na złość wszystkie taksówki jadą w przeciwnym kierunku i żadna nie chce nas zawieźć na lotnisko. Po jakichś 30 minutach w końcu udaje nam się złapać jedną i jedziemy do hotelu. Zabieramy plecaki i ruszamy na lotnisko. Całe szczęście zdążyliśmy. Nawet dostaliśmy miejsca przy wyjściu awaryjnym - więc mamy nieco więcej miejsca na nogi.