Prom zatrzymał się w Amalfi i po jakiejś 1,5 godzinie dotarł do miasteczka Positano. Tu całe mnóstwo sklepików z cytrynami i wszelakim dobrem na ich bazie. A same owoce wielkości ludzkiej głowy! Nie do wiary. Tuż przy katedrze widzimy procesję wielkanocną. Pijemy cappucino w jednej z knajp (3 Euro!). Ażurowe zadaszenie z gałęzi drzewa cytrynowego, które już kwitnie. Za kilka tygodni goście będą mieli nad głowami dyndające cytryny... Jednak trochę tu zbyt turystycznie jak dla nas. I za drogo. Spacerujemy plażą i o 13.30 ruszamy do Amalfi.