Docieramy do hotelu. Dziewczyny są już tak zmęczone, że nie chcą iść na nocny targ na Temple Street. My jednak ruszamy w tym kierunku. Generalnie ceny są już dużo wyższe niż np. na Filipinach czy w Indonezji. Na targu sporo pałeczek, kości Mahjonga, kotów machających łapką. Przechodzimy też obok jadłodajni. Tu można wybrać sobie dowolne stworzenie (jeszcze żywe) i zamówić je do jedzenia. Wygląda to niesamowicie.
Wracamy do hotelu i pakujemy siÄ™. Jutro wylatujemy do domu.