Po śniadaniu jedziemy z Donim na targ. Na miejscu jest dużo mało znanych owoców i warzyw. Są ryby i inne przysmaki. Kupujemy banany i próbujemy napoju z syropu cukrowego, mleka kokosowego z dużą ilością żelek i lodu. Jest strasznie słodki.
Tuż przed powrotem widzimy jeszcze sprzedaż kauczuku. Strasznie śmierdzący. Wracamy do miasta i idziemy do miejscowego wyrabiacza pamiątek - dziadka, który rzeźbi w drewnie. Kupujemy u niego 2 małpy-figurki (320.000 INR). Wracamy do hotelu, pijemy soki i pakujemy się. Zjadamy lunch, dajemy Doniemu w podziękowaniu za opiekę nad nami wódkę wiśniową i o 14.00 ruszamy do Medan na lotnisko. Po drodze kupujemy mangostany.
Na lotnisko docieramy po 3 godzinach. Kupujemy kawę ( w tym Kopi Luwak - tą, która jest zbierana z odchodów cywet, potem czyszczona i prażona) oraz kilka pamiątek (maski). Przylatujemy do Kuala Lumpur około 23.00. Droga do naszego hotelu (Tunes Hotel) zajmuje jakieś 10 minut. Całe szczęście mieliśmy wcześniej zarezerwowane pokoje. Gdybyśmy tego nie zrobili - odeszlibyśmy z kwitkiem. Nareszcie normalna łazienka, szkoda tylko, że pokoje takie małe.