W końcu się wysypiamy. :) Zwiedzamy stare miasto i katedrę. Potem ruszamy w kierunku morza. Łazimy nadmorskimi promenadami, oglądamy papugi, których więcej tu niż gołębi. Spędzamy na plaży prawie 2,5 godziny, leżąc między palmami. Słońce grzeje mocno - jest naprawdę cudownie. Trzeba nam był ciut nic nierobienia.
Wchodzimy jeszcze wchodzimy na wzgórze i odwiedzamy jeszcze zamek Gibralfaro oraz Alcazabę przed zachodem słońca. Może wnętrza nie porażają takim bogactwem zdobień jak poprzednio, ale panorama na miasto i morze warte są wspinaczki. Wracamy na chwilę do hotelu, by się spakować, po czym wychodzimy jeszcze na wieczorny spacer. Miasto jest bogato ozdobione lampkami świątecznymi i dekoracyjnymi, ekologicznymi choinkami - metalowy stelaż, na którym rozwieszone są lampki lub neony. Całość wygląda w sumie bardzo ładnie. Może nie tak jak nasze Krakowskie Przedmieście, ale ładnie. :) No i tysiące ludzi niespiesznie przechadzających się lub robią zakupy, bo sklepy czynne do późna. Fajna atmosfera. Szkoda, że jutro rano już wracamy.