Samolot z Warszawy ląduje w Toronto z ponadgodzinnym opóźnieniem ze względu na bardzo silny przeciwstawny wiatr. Co zrobić. Przechodzimy odprawę paszportową i z bagażami ruszamy ku miastu. Najpierw autobusem, potem metrem... Nigdzie automatów biletowych... Jedziemy na gapę. W metrze nie lepiej. Pytamy konduktora co robić i uzyskujemy odpowiedź, że w metrze nie sprawdza się biletów, więc możemy spokojnie kontynuować podróż... Coś podobnego! Wprawdzie w Warszawie opcje połączeń z lotniskiem mamy lepsze, ale komunikacja miejska w Toronto znacznie przyjaźniejsza pasażerowi. :-) Po 90 minutach jazdy czeka nas jeszcze półgodzinny marsz. Wreszcie jest nasz hotel. Dopełniamy formalności i wychodzimy coś zjeść. Przy okazji w Eaton Centre znajdujemy sklep Eddie'go Bauera. Zgodnie z filozofią firmy wymieniamy stare plecaki na nowe (taki był zamysł). Padamy jak betki nie patrząc nawet na godzinę.